piątek, 1 sierpnia 2014

Imagin z Niallem-Hero Kukurydza Cz.1

,,KUKURYDZA, cz.1"

      Było późno... Za 23 minuty miała wybić godzina 00:00. Szłam Londyńską ulicą po drodze widziałam czerwone budki telefoniczne oraz autobusy, London Eye, Big Bena, czarne taksówki i różne rzeczy, z których słynie to piękne miasto. Męczyło mnie jedno pytanie-skąd ja się wzięłam w Londynie, mieszkając w jakimś konkretnym Polskim zadupiu?-po krótkim myśleniu nad odpowiedzią zdecydowałam, że nie powinnam się zamartwiać teraz takimi rzeczami, tylko pójść i znaleźć jakieś dobre miejsce na przespanie kilku godzin... Byłam ubrana tak:        

Z oddali zauważyłam wąski zaułek pomiędzy budynkami, więc przyśpieszyłam krok. W połowie drogi, przeszłam obok budki telefonicznej, przy której stało 3 facetów. Nie wyróżniali się od innych. Nie wyglądali na takich, co są u nas w Polsce pod każdym monopolowym itd. Wyglądali na pracowitych, żonatych i poukładanych mężczyzn, więc bez strachu przeszłam obok nich. Po przejściu kilku metrów straciłam poczucie bezpieczeństwa. Byłam strachliwą i mało odważną dziewczyną w tych typu sprawach, więc łatwo odgadywałam czy ktoś za mną po prostu idzie, czy ktoś mnie śledzi. Właśnie to uczucie mnie dręczyło. To uczucie było nie przyjemne, bo wydawało mi się, że ktoś mnie śledzi. Po drodze mijałam tylko tych "poukładanych" mężczyzn, nikogo więcej... Po krótkim czasie, musiałam jakoś zerknąć, czy ktoś za mną idzie, ale nie zdałam się na odwagę. 
      Gdy doszłam do zaułka, gdzie chciałam przespać kilka godzin, zatrzymałam się. Usłyszałam chichot, dochodzący zza moich pleców... Powoli się odwróciłam i ujrzałam tych mężczyzn. Byli uśmiechnięci i się śmiali patrząc na mnie, jakby rozbierali mnie wzrokiem. Ze strachu nie zwróciłam uwagi, gdzie chcę uciec przed nimi i wbiegłam w zaułek. Gdy już, tam wbiegłam po prostu na końcu stała ściana. Zero drzwi, zero bram, zero niczego. Po prostu pusta ściana z cegieł. Stanęłam przed pustą ścianą i odwróciłam się przodem do wejścia i tych facetów, którzy szli za mną na spokojnie. Musieli znać tą dzielnicę, jak wiedzieli, by za mną nie biegnąć, bo i tak nigdzie nie ucieknę. Nagle odezwał się jeden z nich- Rzuć nam swoją torebkę! I to już!-to było nie przyjemne, ale nie mogłam oddać mu mojej torebki, miałam tam wszystko, a szczególnie telefon, z którego mogłabym się skontaktować z mamą, tatą lub kim kol wiek, kto mógłby mi pomóc.-Nie.-odpowiedziałam mu stanowczo, choć gdy on się zaczął do mnie zbliżać, uznałam, że lepiej było by jakbym nic nie mówiła, ale stało się, nic już na to nie poradzę. Zaczęłam krzyczeć-HELP-, bo na pewno nikt nie rozmawiał po polsku w Londynie. Ten mężczyzna chciał mi wyrwać torbę z rąk, ale trzymałam ją zaparcie. Za ten czas jego "obstawa" chciała mi uniemożliwić mowę, abym nie krzyczała. Jeden mnie trzymał, bym się nie szarpała, a za ten czas ten drugi urywał kawałek taśmy. Zanim do tego doszło, ujrzałam kogoś kto stanął do mnie przodem na końcu zaułku. Widziałam tylko kształt tej osoby, był to mężczyzna dobrze zbudowany, wysportowany a jego ramiona, po prostu "awrr", miał grzywkę do góry i to tyle co widziałam, choć miałam wrażenie, że na mnie patrzy dociekliwie. Nagle tajemniczy mężczyzna podbiegł szybko do faceta, który mi wyrywał torbę, uderzył go raz, drugi, poległ(ten mężczyzna, nie tajemniczy tylko ten co mi torbę wyrywał). Na pomoc leżącemu mężczyźnie przyszedł jego kolega, który mi przyklejał taśmę na usta. Tego też ten "tajemniczy" powalił dwoma ciosami. Stanął na przeciwko mnie i sprytnie uderzył 3 mężczyznę, który bronił się mną. Gdy go uderzył pierwszy raz, mężczyzna puścił moje ręce, zostając popychanym przy uderzeniu, odbiegłam na bok i przypatrzyłam się jak pchnięty mężczyzna chciał uderzyć faceta, który mnie bronił, ale ten zrobił szybki unik i uderzył gościa prosto w nos i kopnął kolanem w brzuch. Po tym wszystkim podszedł do mnie i popatrzył mi oczy mówiąc-Co ty tu robisz sama o tej porze?-teraz, gdy był blisko mnie zauważyłam jaki jest przystojny. Ma brązowe włosy, lecz grzywkę farbowaną na taki naturalny blond, oczy miał tak niebieskie, że miałam wrażenie jakbym patrzyła w morze, jego zarost był delikatnie widoczny na szyi a jego usta... mmm, patrząc na nie miałam ochotę go pocałować.-Ty... Jesteś moim bohaterem, wiesz?- Zapytałam. Byłam tak oszołomiona jego oczami i nim całym, że nie wiedziałam co mam powiedzieć.-No może i jestem, hahaha- tak się śmiał, że sama się zaczęłam śmiać, a przed chwilą jeszcze płakałam-Mam na imię Niall, a ty?-Zapytał z Irlandzkim akcentem, takim seksownym akcentem, typowego Irlandczyka.-Wiktoria(tutaj możecie dać swoje  imię, w tym przypadku dałam moje imię)-odpowiedziałam dalej się śmiejąc z jego śmiechu, wtedy miałam wrażenie, że ten śmiech będę słyszała na zawsze i prosiłam w tym momencie Boga o to, bym go słyszała nie tylko w wyobraźni i wspomnieniach związanych z nim...Niallem.



___________________________________________________



Mam nadzieję, że się podobało, haha <3 Pierwszy raz piszę takie rzeczy, hahah.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz