niedziela, 7 września 2014

Rozdział VII


---oczami Harry'ego---


          W sali zastaliśmy dziewczyny. Lekarz patrząc na nas, wypuścił mocno powietrze z płuc, wstał i wyszedł z sali, mówiąc:

L-Proszę was, nie opuszczajcie tej sali. Jakbyście chciały coś zjeść to nacisnąć na pilocie niebieski przycisk z napisem "help". 

Li-Do widzenia :)-odpowiedział z uśmiechem siadając na łóżku Laury. Ja usiadłem na łóżku Sary, a Niall położył się obok prawie śpiącej Wiktorii, przy czym ją objął. Zrobiłem to samo, objąłem Sarę a ona położyła mi się na kolanach wzdychając. Laura przytuliła się do Liam'a przy czym on pocałował ją w czoło i objął. Gadaliśmy o sytuacji wczorajszej. Sara, Wiktoria i Niall po jakimś czasie w ogóle się nie odzywali. Popatrzyłem na Sarę. Ona spała, tak samo jak Wiktoria i Niall. Postanowiłem przejść się do sklepu i kupić trochę żywności dziewczynom, bo nic nie miały do picia ani do jedzenia. 

---oczami Laury---


Harry poszedł do sklepu, Wiktoria, Sara i Niall śpią. Zayn jest pod salą Pauliny, która jest w ciężkim stanie. Nie wiem jak dziewczynom, ale mi ona się ostatnio wydawała dziwna. Zanim jeszcze Wiktoria znalazła kontakt Nialla i w ogóle. Jakby nas chciała unikać... Po prostu jakby przyjaźniła się z nami na siłę. Nie pasuje mi to trochę, więc postanowiłam porozmawiać o tym z Liam'em.

La-Ej, Liam.

Li-Słucham Cię? :)



La-Gdy poznawałeś Paulinę, nie wydawała Ci się dziwna? 

Li-Zwracałem uwagę tylko na Ciebie...

La-Oj, Liamm...



Li-No co? haha :D-zwrócił głowę w stronę drzwi, bo wtedy wszedł do sali Harry. 





S-Harry co Ci jest?

La-Oo Sara to ty nie śpisz?

S-Jak widać nie, haha :D Ale wy byliście za to słodcy ;)



 H-Serio? :D
Li-Hahahahha, Harry. Co ci jest? :D


---oczami Sary---
H-No więc tak...-rozsiadł się obok mnie-biegłem tak z tymi zakupami tutaj do was, bo fanki mnie zobaczyły w hipermarkecie. Przy samym wejściu poślizgnąłem się. Wiecie o co chodzi? Moje buty i śliska podłoga ze sobą nie współgrają. No i poleciałem na zęby. Na początku trochę bolało, ale tak długo jechałem windą na górę tu do was, że przestało już trochę boleć.

N-hahahahhahahaha

H-Oni pod kołdrą?

W-Niall, przestań.

N-hahahahahahhaha

W-hahahahahhaha

H, S, Li, La-HAHAHAHAHAHAH

Wynurzyli się spod kołdry. 

N-No co? 

S-Ja myślałam, że wy śpicie.

La-To tak jak ja myślałam, że ty śpisz.

N-A ja myślałem, że Liam z Laurą śpią.

H-Serio?!

N-Nie, ja żartowałem. 

W-Ale z Ciebie żartownić. WOOW.

N-Mogłabyś mnie popierać.

W-A może nie chce? 

N-Czemu?!

W-Bo nie będę popierać kogoś, kto mnie budzi łaskotaniem.-wszyscy popatrzyli na Niall'a i się śmiali.

N-No co? :D




W-Ta Twoja mina była dziwnie słodka :D

N-Oh, przestań ;D



La, Li, H, S, W-hahahah :D

W-Dobra jestem głoodna.

N-Ja też.

H-No nie gadaj, Niall.

N-Może bigos? 

W-Przestań, najadłam się tym Twoim bigosem.

S-Może takk...PIZZA!

Li-No to pizza :D

La-No okej.

W-Mi pasuje :D

N-Mi też. 

H-Hyhymm...

S-Tak Harry?

H-To po co ja szedłem do sklepu? 

Li-Racja, zjedzmy normalne śniadanie.

N-A co tam masz?-zerwał się szybko i zaglądnął do reklamówki.

W-Oj, Niall. Ty nigdy nie dorośniesz haha.

N-To ja jem to!-wyjął z reklamówki banana i uniósł go w ręce. Po czym Harry wyrwał mu go z ręki, szybko obrał i ugryzł.

H-To mój banan.




S-Nie bolą Cię już zęby?

H-Jak jem banany nigdy mnie nie bolą! One mi dają siłę na następne chwile.

N-Mogłeś kupić więcej.

H-Nie. Wszystkie krzyczały "Harry zjedz mnie", nie mogłem im sprawić przykrości.

N-Nie kupiłeś bananów więcej! A JA MAM OCHOTĘ NA BANANA!

La-Masz swojego. 

N-Gdzie?

La-YYYY hahahahaha

Li, W, S, H-Hahahhahahaha.

N-O co wam chodzi? 

N-O CHOLERA
 
 

W,S,La,Li,H-hahahaha

N-Takiego banana to ja maaam haha-powiedział śmiejąc się.

Wszyscy się śmialiśmy. Potem zszedł temat na Paulinę. Rozmawialiśmy do wieczora. Chłopcy zasnęli u nas w sali. Nie pojechali do domu.

---następnego dnia---

---oczami Wiktorii---

          Obudziłam się obok Niall'a, który jeszcze spał. Patrząc na dziewczyny, spały wtulone do chłopców i spały wraz z nimi. Nie chciałam nikogo budzić, więc przytuliłam się do Niall'a, pocałowałam go delikatnie i próbowałam ponownie zasnąć. Czułam się lepiej niż wczoraj z rana. Teraz nie czułam bólu a wczoraj tak i to bardzo, póki nie przyszedł Niall. Wtedy serce biło mi tak szybko, że zapomniałam o całym bólu ciała. Poleżałam jakąś chwilę i zachciało mi się siku. Usiadłam i powoli wstawałam z łóżka i poprawiałam wszystkie kable, by się nie odpięły. Ciągnęłam za sobą kroplówkę i udałam się ku drzwiom sali.

N-Gdzie idziesz?

W-Do toalety.

N-Czekaj. Ja też pójdę. Jeszcze stanie Ci się krzywda.

W-Dam sobie radę Niall. Idź się połóż. Ja zaraz będę :)

N-Ok.

Uśmiechnęłam się do niego, odwróciłam i otwierałam drzwi klamką.

N-Muszę się załatwić też. Czekaj, pomogę Ci.

W-No dobrze.

Otworzyłam drzwi zanim jeszcze do mnie doszedł. Toaleta była na końcu korytarza.

N-Jak się czujesz?

W-Okej. A ty?

N-Ja pytałem, czy nic Cię nie boli.

W-Nie :)

Złapał mnie za wolną rękę i tak szliśmy, aż doszliśmy pod drzwi ubikacji damskiej. Tam pocałował mnie, puścił moją dłoń i poszedł do toalety męskiej. Załatwiłam się, umyłam ręce i wyszłam z pomieszczenia. Czekałam na niego pod ubikacjami. Po krótkiej chwili wyszedł i poszliśmy do sali, w której zastaliśmy doktora, odłączone od kabli Sarę i Laurę ubierające się w normalne ciuchy.

L-O. Dobrze, że pani tu jest. Gdzie pani była?

W-W toalecie? Mam się ze wszystkiego spowiadać?

N-To ja pościelę to łóżko Twoje.

L-Nie, nie trzeba. I tak pościel będzie zmieniana :)

N-Ym, no dobrze.-usiadł na tym łóżku.

L-A Pani nie musi się ze wszystkiego spowiadać, po prostu Pani koleżanki nie wiedziały gdzie Pani się znajduje a my nie wiemy, czy pani się coś nie stało.

W-Ile tego pani... Oj, dobra. Może Pan mi te wszystkie kable porozłączać?

L-Oczywiście. Niech pani się położy a ja pójdę po pielęgniarkę.

W-Dobrze.

Po minucie przyszła pielęgniarka, która położyła mi moje ciuchy na łóżku i wyszła. Po krótkiej chwili przyszła kolejna pielęgniarka, która odpięła te kable i powiedziała, żebym się przebrała za kurtyną, którą odsłoniła i wyszła. Ja wzięłam ciuchy, poszłam za zasłonę, przebrałam się bardzo szybko, bo chciałam jak najszybciej wziąć gorącą kąpiel, ubrać się w mięciutką piżamę i położyć się w swoim łóżku. Nie minęła minuta a ja już byłam ubrana i chciałam już wychodzić. Jako pierwsza stałam przy drzwiach.

S-Gdzie Ci się tak spieszy?

W-yy, nigdzie.

N-Tak. Nie przemęczaj się.-podszedł do mnie, wziął moją torbę w dłoń i wszyscy opuściliśmy szpital.

---w domu dziewczyn---

          W-Dziękuję Niall-cmoknęłam jego usta, przytuliłam go, wzięłam moją torbę i poszłam na górę do mojego pokoju. Rzuciłam torbę na łóżko, stanęłam przed szafą i zaczęłam się rozbierać. Zaczęłam od koszulki. Gdy byłam w spodniach i staniku ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz