czwartek, 29 stycznia 2015

Rozdział XII

---oczami Sary---

          Wróciliśmy z Harrym ze sklepu i stojąc pod drzwiami od domu usłyszeliśmy krzyk Laury.

H-Co jest kurwa?

Jak zwykle coś się dzieje, a my nie wiemy o co chodzi. Byliśmy napakowani papierowymi torbami ze sklepu i przez to mieliśmy problem z otworzeniem drzwi. Ani jedno, ani drugie nie mogliśmy otworzyć drzwi łokciem, stopą. NICZYM. Ciśnienie mi skoczyło, bo te małe chujki postanowiły zamknąć drzwi na klucz.

S-Kurwa Harry zrób coś z tym, bo zaraz wyważę te jebane, posrane drzwi!-krzyknęłam ze złością.

H-Dobrze kochanie, odejdź i patrz na mistrza.

W domu zrobiło się już ciszej, ale nikt nie otworzył nam drzwi. Na pewno było słychać, że ktoś porusza klamką od drzwi, nosz... Jasne, jasne.

S-Chuje muje, dzikie węże. Weź przyjeb w te drzwi raz a porządnie.

Już nie wytrzymałam i kopnęłam te drzwi. Nic to nie dało.

S-Super-dodałam z sarkastycznym uśmiechem. Harry zaczął się śmiać, dupek zasrany. Spojrzałam na niego zło wrogo, na co on się popatrzył krzywo, lecz z tym swoim cudownym uśmiechem.

S-No przepraszam, nie patrz tak-powiedziałam, lekko go popychając z ramienia.

H-Spoko, spoko. Trzeba na spokojnie.-powiedział i podszedł do drzwi, pukając w nie kilka razy z głowy.

S-Boże, ty jesteś naprawdę pojebany psychicznie-wybuchłam śmiechem. Wtedy usłyszałam dźwięk przekręcającego się klucza. Harry też go chyba usłyszał, bo cały czas pukał w drzwi, a teraz odszedł i stanął obok mnie.

H-Widzisz?

S-Nie boli Cię głowa?

H-Nie, haha-zaczęliśmy się śmiać, gdy Liam stał przy otwartych drzwiach. Miałam już polepszony humor, przez tego kochanego downa. Ale przez Liama, znowu, nie potrzebnie skoczyło mi ciśnienie.

L-Nie macie kluczy? Tylko walicie w te drzwi.

S-Kurwa, śmieciu odejdź, bo ci ryj rozjadę. Nie widzisz, że mamy ręce pełne toreb ze sklepu, żebyś miał co jeść. Doceń to i spierdalaj na bok.-po tych słowach, poczułam się lepiej. Harry, Wiktoria i Niall się śmiali, a Liam chyba poczuł się obrażony. Wziął ode mnie torby i bez słowa poszedł do kuchni je zanieść. Poszłam za nim, a Harrego zostawiliśmy samego i drzwi zamknął chyba dupą, ale mało mnie to interesuje.

S-Liam, przepraszam.-podeszłam do niego i go przytuliłam.

L-Czemu tak naskoczyłaś?-zapytał śmiejąc się do mnie, obejmując mnie, po przyjacielsku oczywiście.

S-Widziałeś, że jesteśmy zapchani torbami i bezczelnie pytasz, czy nie mamy kluczy tylko robimy hałas, który na dodatek słyszeliście wy wszyscy, a nikomu nie raczyło się dupy ruszyć. Nie licząc Wiktorii i jej nogi.

N-I tego, że jej pomagam!-krzyknął Niall z salonu.

S-Oh, nie zganiaj wszystkiego na nogę Wiki, bo ona daje sobie radę.

W-Może jak mi się nie będzie chciało nic robić, chociażby dupę zdjąć z kanapy i otworzyć drzwi, to powiem, że Ci chuj nie staje od jakiegoś czasu i Ci w czymś pomagam.-skierowała do Nialla-W-Kurwa nie tak to miało brzmieć-dodała i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.

S-Gdzie Laura?-zapytałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz