---oczami Laury---
Brałam gorący prysznic na rozluźnienie. Włosy miałam ułożone w zwykłego, koka, który był roztrzepany, a makijażu nawet wodą nie tknęłam, bo po prysznicu postanowiłam pójść na spacer, się przewietrzyć. Nagle usłyszałam z dołu swoje imię, wymówione głosem Sary. Pewnie Liam już coś na mnie nagadał. Szybko wyszłam spod prysznica, owinęłam się ręcznikiem i ociekając wodą wyszłam z łazienki, sypialni i zeszłam na dół do reszty opierając się bokiem o tył kanapy.
La-Co ja?-postanowiłam się nie odzywać do Liama, ignorując jego czyny, słowa.
Li-O co Ci chodziło?
W-Bo fil...-Wiktoria chciała mu powiedzieć, ale jej przerwałam.
La-Sara. Pytałaś o mnie?
S-Tak. Gdzie jesteś, ale teraz już wiem.
La-To świetnie. Ja idę, pa. Jak coś to później pogadamy-poszłam do sypialni, będąc na schodach usłyszałam szepty Liama.
Li-O co jej chodziło?-zatrzymałam się w połowie.
La-Wiktoria cicho. Niall, ty też.
Li-Kurwa, Laura o co Ci chodzi? Nie mogę wiedzieć? Przecież jesteś moją dziewczyną, bardzo Cię kocham i zrozum to, że się martwię.
La-Daruj se.-po tych słowach weszłam do swojej sypialni. Przekręciłam klucz i rzuciłam ręcznik na łóżko, po czym podeszłam do szafy, otworzyłam szufladę i wyjęłam z niej czystą czarną bieliznę, którą zaraz po tym założyłam na swoją wilgotną, gładką skórę.
Li-Kochanie...-powiedział pukając dwukrotnie, delikatnie w drzwi od pokoju-mogę wejść?-zapytał. Przekręciłam klucz od pokoju, ponownie lecz w drugą stronę. Położyłam się na łóżku kładąc dłonie na twarzy.-Wejdź-powiedziałam. Wtedy on wszedł, patrząc na moje prawie nagie ciało. Dobrze wiedział, że nie chciałam z nim się zabawić. Ja tak mam. Gdy po prysznicu chce gdzieś jeszcze wyjść, ubieram wygodną bieliznę i kładę się na łóżku rozmyślając. Odkąd poznałam Liama, zawsze on leżał ze mną, w ciszy i rozmyślaliśmy oby dwoje. Teraz, położył się obok mnie, ale nie było ciszy, tylko od razu zaczął rozmowę, od której chciałam uciec.
Li-O co chodzi?
Li-Nie milcz...Kochanie, powiedz o co chodzi. Postaram się zrozumieć.
La-Nie, nie. Będę milczeć, jak ty, gdy chciałam z Tobą spędzić trochę czasu, chociażby te zjebane 15 minut drogi do szpitala.
Li-Czekaj, czekaj. Jesteś zazdrosna, o film?
La-Kurwa, nie jestem zazdrosna o jakiś film. Omijałeś mnie, byle by go oglądnąć. Najwidoczniej jest bardziej interesujący i ważniejszy ode mnie, jakiś zjebany horror.
Li-Dobrze. Jeżeli Cię to wkurzyło to przepraszam.
La-Żadne przepraszam Liam. Od ostatniego czasu nie całujesz mnie czule, nie kochamy się. Czuje, że Ci się znudziłam i już Cię nie pociągam, o ile w ogóle pociągałam.
Li-Słuchaj...Zawsze mnie pociągałaś, pociągasz i będziesz pociągała. Nawet nie wiesz jak bardzo mam ochotę teraz cię dotknąć, pocałować.
La-To czemu tego nie robisz?-wstałam, a przynajmniej chciałam wstać.
Liam złapał mnie za rękę, przyciągnął do siebie i pocałował. To było spontaniczne i takiego Liama pamiętam, znam i kocham.
czwartek, 29 stycznia 2015
Rozdział XII
---oczami Sary---
Wróciliśmy z Harrym ze sklepu i stojąc pod drzwiami od domu usłyszeliśmy krzyk Laury.
H-Co jest kurwa?
Jak zwykle coś się dzieje, a my nie wiemy o co chodzi. Byliśmy napakowani papierowymi torbami ze sklepu i przez to mieliśmy problem z otworzeniem drzwi. Ani jedno, ani drugie nie mogliśmy otworzyć drzwi łokciem, stopą. NICZYM. Ciśnienie mi skoczyło, bo te małe chujki postanowiły zamknąć drzwi na klucz.
S-Kurwa Harry zrób coś z tym, bo zaraz wyważę te jebane, posrane drzwi!-krzyknęłam ze złością.
H-Dobrze kochanie, odejdź i patrz na mistrza.
W domu zrobiło się już ciszej, ale nikt nie otworzył nam drzwi. Na pewno było słychać, że ktoś porusza klamką od drzwi, nosz... Jasne, jasne.
S-Chuje muje, dzikie węże. Weź przyjeb w te drzwi raz a porządnie.
Już nie wytrzymałam i kopnęłam te drzwi. Nic to nie dało.
S-Super-dodałam z sarkastycznym uśmiechem. Harry zaczął się śmiać, dupek zasrany. Spojrzałam na niego zło wrogo, na co on się popatrzył krzywo, lecz z tym swoim cudownym uśmiechem.
S-No przepraszam, nie patrz tak-powiedziałam, lekko go popychając z ramienia.
H-Spoko, spoko. Trzeba na spokojnie.-powiedział i podszedł do drzwi, pukając w nie kilka razy z głowy.
S-Boże, ty jesteś naprawdę pojebany psychicznie-wybuchłam śmiechem. Wtedy usłyszałam dźwięk przekręcającego się klucza. Harry też go chyba usłyszał, bo cały czas pukał w drzwi, a teraz odszedł i stanął obok mnie.
H-Widzisz?
S-Nie boli Cię głowa?
H-Nie, haha-zaczęliśmy się śmiać, gdy Liam stał przy otwartych drzwiach. Miałam już polepszony humor, przez tego kochanego downa. Ale przez Liama, znowu, nie potrzebnie skoczyło mi ciśnienie.
L-Nie macie kluczy? Tylko walicie w te drzwi.
S-Kurwa, śmieciu odejdź, bo ci ryj rozjadę. Nie widzisz, że mamy ręce pełne toreb ze sklepu, żebyś miał co jeść. Doceń to i spierdalaj na bok.-po tych słowach, poczułam się lepiej. Harry, Wiktoria i Niall się śmiali, a Liam chyba poczuł się obrażony. Wziął ode mnie torby i bez słowa poszedł do kuchni je zanieść. Poszłam za nim, a Harrego zostawiliśmy samego i drzwi zamknął chyba dupą, ale mało mnie to interesuje.
S-Liam, przepraszam.-podeszłam do niego i go przytuliłam.
L-Czemu tak naskoczyłaś?-zapytał śmiejąc się do mnie, obejmując mnie, po przyjacielsku oczywiście.
S-Widziałeś, że jesteśmy zapchani torbami i bezczelnie pytasz, czy nie mamy kluczy tylko robimy hałas, który na dodatek słyszeliście wy wszyscy, a nikomu nie raczyło się dupy ruszyć. Nie licząc Wiktorii i jej nogi.
N-I tego, że jej pomagam!-krzyknął Niall z salonu.
S-Oh, nie zganiaj wszystkiego na nogę Wiki, bo ona daje sobie radę.
W-Może jak mi się nie będzie chciało nic robić, chociażby dupę zdjąć z kanapy i otworzyć drzwi, to powiem, że Ci chuj nie staje od jakiegoś czasu i Ci w czymś pomagam.-skierowała do Nialla-W-Kurwa nie tak to miało brzmieć-dodała i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
S-Gdzie Laura?-zapytałam.
Wróciliśmy z Harrym ze sklepu i stojąc pod drzwiami od domu usłyszeliśmy krzyk Laury.
H-Co jest kurwa?
Jak zwykle coś się dzieje, a my nie wiemy o co chodzi. Byliśmy napakowani papierowymi torbami ze sklepu i przez to mieliśmy problem z otworzeniem drzwi. Ani jedno, ani drugie nie mogliśmy otworzyć drzwi łokciem, stopą. NICZYM. Ciśnienie mi skoczyło, bo te małe chujki postanowiły zamknąć drzwi na klucz.
S-Kurwa Harry zrób coś z tym, bo zaraz wyważę te jebane, posrane drzwi!-krzyknęłam ze złością.
H-Dobrze kochanie, odejdź i patrz na mistrza.
W domu zrobiło się już ciszej, ale nikt nie otworzył nam drzwi. Na pewno było słychać, że ktoś porusza klamką od drzwi, nosz... Jasne, jasne.
S-Chuje muje, dzikie węże. Weź przyjeb w te drzwi raz a porządnie.
Już nie wytrzymałam i kopnęłam te drzwi. Nic to nie dało.
S-Super-dodałam z sarkastycznym uśmiechem. Harry zaczął się śmiać, dupek zasrany. Spojrzałam na niego zło wrogo, na co on się popatrzył krzywo, lecz z tym swoim cudownym uśmiechem.
S-No przepraszam, nie patrz tak-powiedziałam, lekko go popychając z ramienia.
H-Spoko, spoko. Trzeba na spokojnie.-powiedział i podszedł do drzwi, pukając w nie kilka razy z głowy.
S-Boże, ty jesteś naprawdę pojebany psychicznie-wybuchłam śmiechem. Wtedy usłyszałam dźwięk przekręcającego się klucza. Harry też go chyba usłyszał, bo cały czas pukał w drzwi, a teraz odszedł i stanął obok mnie.
H-Widzisz?
S-Nie boli Cię głowa?
H-Nie, haha-zaczęliśmy się śmiać, gdy Liam stał przy otwartych drzwiach. Miałam już polepszony humor, przez tego kochanego downa. Ale przez Liama, znowu, nie potrzebnie skoczyło mi ciśnienie.
L-Nie macie kluczy? Tylko walicie w te drzwi.
S-Kurwa, śmieciu odejdź, bo ci ryj rozjadę. Nie widzisz, że mamy ręce pełne toreb ze sklepu, żebyś miał co jeść. Doceń to i spierdalaj na bok.-po tych słowach, poczułam się lepiej. Harry, Wiktoria i Niall się śmiali, a Liam chyba poczuł się obrażony. Wziął ode mnie torby i bez słowa poszedł do kuchni je zanieść. Poszłam za nim, a Harrego zostawiliśmy samego i drzwi zamknął chyba dupą, ale mało mnie to interesuje.
S-Liam, przepraszam.-podeszłam do niego i go przytuliłam.
L-Czemu tak naskoczyłaś?-zapytał śmiejąc się do mnie, obejmując mnie, po przyjacielsku oczywiście.
S-Widziałeś, że jesteśmy zapchani torbami i bezczelnie pytasz, czy nie mamy kluczy tylko robimy hałas, który na dodatek słyszeliście wy wszyscy, a nikomu nie raczyło się dupy ruszyć. Nie licząc Wiktorii i jej nogi.
N-I tego, że jej pomagam!-krzyknął Niall z salonu.
S-Oh, nie zganiaj wszystkiego na nogę Wiki, bo ona daje sobie radę.
W-Może jak mi się nie będzie chciało nic robić, chociażby dupę zdjąć z kanapy i otworzyć drzwi, to powiem, że Ci chuj nie staje od jakiegoś czasu i Ci w czymś pomagam.-skierowała do Nialla-W-Kurwa nie tak to miało brzmieć-dodała i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
S-Gdzie Laura?-zapytałam.
środa, 28 stycznia 2015
Rozdział XI
---oczami Laury---
Siedziałam z Liamem w salonie, wtulona do niego oglądając jakiś ohydny horror. Praktycznie cały czas siedziałam z odwróconą twarzą.
La-Liam...Może wyłączymy ten film i włączymy coś normalnego? Może jakaś komedia z Jim Carrey'em?
Li-Zaraz się to skończy. Wytrzymasz.
Objął mnie mocniej, pocałował w czoło i zaciekawiony filmem, kontynuował oglądanie.
La-Jak będę się później bała, to będzie Twoja wina i będziesz musiał jakoś mnie uspokoić-dodałam do niego uśmiechając się. Pocałowałam go w policzek, na co się zaśmiał:
Li-Załatwione.
*10 minut później*
Boże, proszę! Nie dam rady dłużej, egh. Narzekałam w myślach. Nagle moje błagania przerwała Wiktoria, telefonem.
La-Ja odbiore.
Zwinęłam się szybko spod ramienia Liama i sprawnie podbiegłam do kuchni, odbierając połączenie.
La-No co jest?
W-Przyjedź po mnie, proszę.
La-A gdzie Niall?
W-W toalecie.
La-A on bez auta?
W-Stanął na miejscu dla inwalidów, byle by szybko mnie odwieźć do szpitala i założyli mu blokadę. Przyjedziesz po nas?
La-Jasne, jasne. Za około 15 minut będziemy.
Rozłączyłam telefon i zaczęłam ubierać buty, następnie kurtkę. Byłam gotowa, sięgnęłam po kluczyki od auta i stanęłam przed Liamem zasłaniając mu TV. On dziwnie się przechylał. Ignorował mnie, a to tylko dlatego, że chciał oglądnąć ten głupi film. Chciałam go zapytać czy jedzie ze mną.
La-Przepraszam, że przeszkadzam. Zaraz wracam.
Odeszłam, wychodząc z domu i trzaskając drzwiami.
*10 minut później*
Już prawie dojechałam pod szpital. Liam przez cały ten czas nie pisał, nie dzwonił. Czułam się dziwnie. Pod szpitalem stała Wiktoria i Niall, trzymający jej torebkę. Zatrzymałam się przed nimi, oni szybko wsiedli i ruszyliśmy z powrotem do domu.
---oczami Niall'a---
Laura miała dziwną minę. Postanowiłem zapytać o co chodzi.
N-Laura. Co jest? Wszystko w porządku?
La-Oprócz tego, że Liama bardziej interesuje jakiś zasrany film niż ja-raczej wszystko okej.
W-Palant. Nie spodziewałam się tego po nim. Od samego początku, to on traktował Cię najlepiej z całej 3.
N-Czyli, że ja Cię źle traktuje?
W-Nie, nie o to mi chodzi.
N-Tak to ujęłaś.
Laura przewróciła oczami.
W-Chodziło mi o to, że między nim a Laurą nie było żadnych sporów.
N-Dobra, nie ważne. Pogadam sobie z nim jak wrócę.
La-Ja sobie dam radę Niall. Nie można wywoływać w nim uczuć. Robi to co czuje, najwidoczniej jego uczucie do mnie gaśnie.
W-Mam nadzieję, że tak nie jest-wtrąciła się Wiktoria.
La-Też mam taką nadzieję, ale nie musicie się mną przejmować. Ty masz chorą nogę, a Niall nie jest po to by mi pomagać w takich problemach. Powinieneś się zająć Wiktorią.
Dodała patrząc raz na mnie, raz na Wiktorię z uśmiechem.
W-Patrz na drogę misia.
La-No więc....A jak między wami? Wszystkoo się wytłumaczyło?
N-Też o tym wiedziałaś?
La-No raczej. Pogodziliście się?
Rozmowa się ciągnęła, ale gdy weszliśmy do domu wszystko było inaczej niż zawsze. Laura nie zdejmując kurtki oraz butów pobiegła do siebie do pokoju, omijając Liama opartego o ścianę, uśmiechającego się do niej.
Li-O co jej chodzi?
Wtedy z góry krzyknęła Laura.
La-Film się skończył widzę.
Siedziałam z Liamem w salonie, wtulona do niego oglądając jakiś ohydny horror. Praktycznie cały czas siedziałam z odwróconą twarzą.
La-Liam...Może wyłączymy ten film i włączymy coś normalnego? Może jakaś komedia z Jim Carrey'em?
Li-Zaraz się to skończy. Wytrzymasz.
Objął mnie mocniej, pocałował w czoło i zaciekawiony filmem, kontynuował oglądanie.
La-Jak będę się później bała, to będzie Twoja wina i będziesz musiał jakoś mnie uspokoić-dodałam do niego uśmiechając się. Pocałowałam go w policzek, na co się zaśmiał:
Li-Załatwione.
*10 minut później*
Boże, proszę! Nie dam rady dłużej, egh. Narzekałam w myślach. Nagle moje błagania przerwała Wiktoria, telefonem.
La-Ja odbiore.
Zwinęłam się szybko spod ramienia Liama i sprawnie podbiegłam do kuchni, odbierając połączenie.
La-No co jest?
W-Przyjedź po mnie, proszę.
La-A gdzie Niall?
W-W toalecie.
La-A on bez auta?
W-Stanął na miejscu dla inwalidów, byle by szybko mnie odwieźć do szpitala i założyli mu blokadę. Przyjedziesz po nas?
La-Jasne, jasne. Za około 15 minut będziemy.
Rozłączyłam telefon i zaczęłam ubierać buty, następnie kurtkę. Byłam gotowa, sięgnęłam po kluczyki od auta i stanęłam przed Liamem zasłaniając mu TV. On dziwnie się przechylał. Ignorował mnie, a to tylko dlatego, że chciał oglądnąć ten głupi film. Chciałam go zapytać czy jedzie ze mną.
La-Przepraszam, że przeszkadzam. Zaraz wracam.
Odeszłam, wychodząc z domu i trzaskając drzwiami.
*10 minut później*
Już prawie dojechałam pod szpital. Liam przez cały ten czas nie pisał, nie dzwonił. Czułam się dziwnie. Pod szpitalem stała Wiktoria i Niall, trzymający jej torebkę. Zatrzymałam się przed nimi, oni szybko wsiedli i ruszyliśmy z powrotem do domu.
---oczami Niall'a---
Laura miała dziwną minę. Postanowiłem zapytać o co chodzi.
N-Laura. Co jest? Wszystko w porządku?
La-Oprócz tego, że Liama bardziej interesuje jakiś zasrany film niż ja-raczej wszystko okej.
W-Palant. Nie spodziewałam się tego po nim. Od samego początku, to on traktował Cię najlepiej z całej 3.
N-Czyli, że ja Cię źle traktuje?
W-Nie, nie o to mi chodzi.
N-Tak to ujęłaś.
Laura przewróciła oczami.
W-Chodziło mi o to, że między nim a Laurą nie było żadnych sporów.
N-Dobra, nie ważne. Pogadam sobie z nim jak wrócę.
La-Ja sobie dam radę Niall. Nie można wywoływać w nim uczuć. Robi to co czuje, najwidoczniej jego uczucie do mnie gaśnie.
W-Mam nadzieję, że tak nie jest-wtrąciła się Wiktoria.
La-Też mam taką nadzieję, ale nie musicie się mną przejmować. Ty masz chorą nogę, a Niall nie jest po to by mi pomagać w takich problemach. Powinieneś się zająć Wiktorią.
Dodała patrząc raz na mnie, raz na Wiktorię z uśmiechem.
W-Patrz na drogę misia.
La-No więc....A jak między wami? Wszystkoo się wytłumaczyło?
N-Też o tym wiedziałaś?
La-No raczej. Pogodziliście się?
Rozmowa się ciągnęła, ale gdy weszliśmy do domu wszystko było inaczej niż zawsze. Laura nie zdejmując kurtki oraz butów pobiegła do siebie do pokoju, omijając Liama opartego o ścianę, uśmiechającego się do niej.
Li-O co jej chodzi?
Wtedy z góry krzyknęła Laura.
La-Film się skończył widzę.
_________________________________________________________
CDN ♥
Subskrybuj:
Posty (Atom)