piątek, 7 listopada 2014

Rozdział IX cz.2

          ---oczami Liam'a---

Poszedłem na górę do pokoju Laury. Słyszałem przez drzwi Sarę

-Żadne jeśli!

Co jest grane? Zapukałem do drzwi Laury i zapytałem czy mogę wejść.

S-Tak wejdź! Ja już wychodzę.-Sara chyba chciała zostawić mnie i Laurę sam na sam.

Sara otworzyła drzwi i zeszła na dół do chłopców, zatem ja wszedłem do pokoju Laury i usiadłem na łóżku obok leżącej Laury.

Li-Laura, czemu po cichu uciekłaś na górę?
L-Liam, czy to ważne?
Li-Tak. Chcę by nasz związek był idealny.
L-Jest...-powiedziała bez przekonania.
Li-Laura,a Tobie zależy w ogóle na mnie?
L-Whatever...-i poszła do łazienki.



---oczami Laury---

Li-Rozumiem...-i poszedł.

Popatrzyłam w lusterko i se pomyślałam...co ty robisz ze swoim życiem Laura? Właśnie tracisz najcudowniejszego faceta przez błąd jego przyjaciela. Łza zakręciła mi się w oku i pobiegłam za Liam'em. Rzuciłam się na niego, przytulając go z całej siły a on zrobił to samo. 

L-Przepraszam...


Li-Cicho...-odepchnął mnie od siebie. Zastanawiałam się o co chodzi. On schylił głowę do pocałunku, więc stanęłam na palcach i przystawiałam się do pocałunku, ale to on szybko wykonał ten ruch.




Po pocałunku wziął mnie na ręce jak księżniczkę i zszedł ze mną na dół. 

---oczami Sary---

H-Ale Sara co wam jest?
S-Mówię Ci, że nic do jasnej cholery!
H-Okej, okej...

Zauważyłam Liam'a z Laurą, pogodzeni... Stwarzają taką piękną parę. Co ja miałam? A no tak...

S-Fajnie, że jesteście szczęśliwi gołąbeczki, ale Wiktoria jest w szpitalu z niechcianym Niall'em:')
L-No tak...Jedziemy?
H-Wy zostańcie i w ogóle. Ja z Sarą możemy sami pojechać. Nic się nie stanie, poza tym...
Li-Dobra, zamknij się Harry. Laura. Chcesz jechać czy zostać?
L-Możemy zostać. Jak coś dzwońcie.
S-Okej.
Poszliśmy z Harrym ubrać buty i płaszcze. Laura objęta ręką Liam'a uśmiechała się tak szczerze, że mimo wkurwiającego mnie Harry'ego sama czułam się szczęśliwa. Harry złapał mnie za rękę i poszliśmy do auta. 

H-Kto prowadzi?
S-Ty możesz, bo coś czuje, że mnie wkurwisz-uśmiechnęłam się sarkastycznie do niego, a on się chyba zamyślał.



S-Harry?
H-yyyyy... co?!-szybko wsiadł za kierownicę i ruszyliśmy.
S-Hary, co jest?
H-Zastanawiam się, czemu taka jesteś?
S-Ale jaka?
H-No, raz pokazujesz, że mnie kochasz, tak bardzo, bardzo, a innym razem tak jakbyś mnie nienawidziła.
S-hahahah
H-To nie jest śmieszne Sara.
S-Ym... To co ja mam zrobić, żebyś zawsze czuł się "kochany"?
H-Widzę, że nie traktujesz tego poważnie.-przyśpieszył.
S-Harry daj spokój. Kocham Cię, a ty dobrze o tym wiesz.
H-Jakoś tego nie czuje, Ja cię darze tym uczuciem z całego serca i robię wszystko byś to odczuwała.
S-Czuje to.
H-No widzisz, a ja Twojego uczucia nie odczuwam.
S-H...
H-O JUŻ JESTEŚMY.-uśmiechnął się do mnie pokazując swoje przecudowne dołeczki w policzkach. Wiedział, że to kocham. Bez pocałunku, niczego wyszedł z auta, otworzył drzwi od auta z mojej strony. Wyszłam z auta a on trzasnął drzwiami. 

S-Harry stój. Nie pójdziemy jak sobie wszystkiego nie wytłumaczymy.
H-Co jest?-stał 10 metrów przede mną.
S-Podejdź tu no.-podszedł.


S-Teraz czujesz co do Ciebie czuje? Całą miłość do Ciebie włożyłam w ten jeden, mały pocałunek.-uśmiechnął się, złapał mnie za rękę i powiedział:

H-Pokażesz jeszcze raz, w domu, wieczorem.
S-Hahahah, oczywiście.-zaśmialiśmy się i poszliśmy do szpitala.


1 komentarz:

  1. Zajebisty rozdziała :D Nie czytam od początku, ale jest super. Z niecierpliwością czekam na dalszy rozdział, który wydaje mi się, że szybko napiszesz. Jestem ciekawa dalszych losów bohaterów, więc wiesz :D // Paulina.

    OdpowiedzUsuń